poniedziałek, 10 sierpnia 2009

1st weekend in brasil

biorac pod uwage fakt, iz jestem w brazylii i wiem, ze bardzo mi zazdroscicie, also postanowilam podzielic sie z wami moimi pieknymi chwilami aqui;] mam troche wolnego czasu[jest 11pm, a mi sie spac nie chce, a w sumie powinnam, bo jutro mam na 7am do szkoly;>] wiec opowiem wam mniej wiecej co siedzialo od piatku godz 14.30, also:

wsiadlam do samolotu i po jakiejs godzinie moze 1,5h wyladowalam we frankfurcie. lotnisko obeszlam z milion razy gdyz mialam jakies 5h wolnego czasu czego nie ogarnelam wczesniej, bo myslalam, ze tata kupil bilet, ktory mi pokazywal pare dni wczesniej, ale nie, also bylo to dla mnie male surprise to czekanko;>[nie wspomne juz o postoju w druga strone.. wspomne: 12h! to jakis zart! na szczescie to mozna zmienic..] potem wbilam do samolotu brazylijskiego na 12godzinna podroz do sao paulo.

[z dedykacja dla gosi: szamanko bylo calkiem spoczko w samolocie do frankfurtu dali nam kanapki z szyna i alles you want do picia, w brazylijskim na 'obiad' mialam do wyboru kurczaka albo paste, wybralam kurczaka, calkiem niezla szamka pomijajac puree ziemniaczane, ktore bylo takie sobie, deserek to mus kokosowy calkiem dobry! na 'sniadanko' jajka albo sandwich, of course wybralam sandwich byl spoczko i herba, o ktora poprosilam, takze. w ostatnim samolocie szamalam orzeszki-lecialam tylko 30min] samolocik do sao paulo byl calkiem wypasiony haha mialam ekran w naglowku przed soba, gdzie moglam wybrac sobie film komedie, dramat etc[obejrzalam 2filmy 'he is so not for you..' i jakis jeszcze, ale nie pamietam] mialam kamerke jak samolot jechal to widzialam alles co jest przed nim i jak lecial to takze. mialam mape, w ktorym dokladnie miejsu jestesmy, i GRY! hahahahhaha zgadnijcie w co gralam;> w Sudoku! hahahahhahahahahah to byl zaskok dla mnie, ze bylo tam sudoku;> never mind;>]

potem wyladowalam w sao paulo o godzinie 5rano polskiego czasu. mialam tam sie spotkac z meksykanczykiem, ktory mial moj numer, ale oczywiscie swojego mi nie podal, ani nie powiedzial o ktorej laduje ani nic. also poszlam i dowiedzialam sie o ktorej godz bedzie najblizszy samolot z meksyku i ta nieszczesna kobieta, ktora nie mowila po angielsku poweidziala mi, ze o 11.30, wiec poczekalam sobie dobre 6,5h potem kolejne 2h, bo oczywiscie jego tam nie bylo;> nie wiem jak on dotarl do sao paulo skoro nie lecial z meksyku, ale ok[maybe byl samoloto wczesniej jakis z meksyku, ale ta kobieta pewnie podala mi z meksyk-city najblizszy. ahhh..] no coz dobra to wybralam sie na kolejny samolot, musialam wbic w busik i pojechac na inne lotnisko. jak trzeba bylo tak zrobilam, po drodze widzialam mnostwo favelas[slumsy;>], ale to wszystko tak pieknie wygladalo, ze zalowalam, ze nie wzielam aparatu z walizki i nie zrobilam zdjec. i of course mega kontrast pomiedzy favelas, a wysokimi bogatymi budynkami. wszystko bylo obok siebie, przewazala oczywiscie ilosc favelas. troche syfiasto jest tez na ulicach. troche bardzo.

dojechalam na lotnisko. i oczywiscie przezylam jakos te prawie 20h bez zadnej zaczepki, ale nie nie udalo mi sie tak przetrwac do konca i zaczal do mnie gadac jaki brasileiro, bien sur po portugalsku, also wlaczylam tryb na portugese, bo on po english nic nie umial. no i cos tam gada, pyta czy lece do sao jose do rio preto, ja mowie, ze tak i nagle zawolali go koledzy, powiedzieli, zeby przestal mnie podrywac i nagle zaczeli biec. okazalo sie, ze moj samolot startowal z innego miejsca, a ze powiedziano to po portugalsku, a ja sluchalam ipoda to nawet gdybym chciala to bym sie nie kapnela. na szczescie przyszla jakas pani w poszukiwaniu zagubionych owieczek, znalazla mnie i wbila do busika, ktorym pojechalismy do samolotu[of course z ta banda brazylijczykow;>] no i wchodzac tam pomyslalam sobie 'znajac moje szczescie bede siedziala kolo nich' i co? zgadnijcie?;> ten kolo siedzial obok mnie. mega. wiec nie dosc, ze ledwo zdazylam na moj samolot to jeszcze mialam swietnego kompana. w samolocie spotkalam mojego meksykanczyka, ktory siedzial za mna. okzalalo sie, ze dotarl do sao paulo o godz 10[ja tam bylam caly czas!] i wyslal mi smsa[ktorego nie dostalaam] i pojechal na tamto drugie lotnisko. wiec dobre spotkanko;> no, ale powracajac do mojeg kompana;> zaczal znowu cos do mnie gadac, ale tym razem nie zrozumialam, a koledzy nie chcieli mu pomoc w podrywie. ale nie, nie to mu nie przeszkodzilo;> znalaz sobie tlumacza, obok niego siedziala pani, ktora jak sie okazalo mowila po angielsku i zaczal sie wywiad ze mna 'co ja robie w brazylii, czy jestem tu pierwszy raz blah blah blah' a ja grzecznie odpowiadalam, a potem ta pani tlumaczyla to temu childmolesterowi. tak minelo 30min i wbilam na lonisko razem z moim meksykiem. czekamy na bagaze, a ze tam nie jest jak w warszawie i to lotnisko jest troche hm prymitywne to wszyscy co czekali widzieli nas a my ich also od razu ktos strzelal foty, okazalo sie, ze to familia meksyku haha tacy zabawni:D wzielismy bagaze[pomijam fakt, ze jak mialam jedna walizke 20kg, a meksyk az TRZY!] i wybijamy, od razu z bananami na twarzach moja rodzinka i jego na nas naskoczyli. jego host tata jest rotarianinem i kiedys byl na wymiane w us&a, wszyscy u nich mowia po angielsku, u mnie natomist tylko brat, siostra i ciocia[ktorej jeszcze nie poznalam] za to babcia, moje 2kuzynki[wbijaja tu na weekendy] andrea i tuca[gosposie] mowia tylko po portugalsku, also ostro wyginam moj jezyczek;> jak mowia do mnie powoli to rozumiem duzo, jak mowia szybko to rozumiem poszczegolne slowa, sensu za to w ogole. also dotarlam w srode o godz 4.30pm brazylijskiego czasu pojechalismy do penapolis[czyli tu gdzie teraz jestem-u babci; moja host rodzina mieszka w aracatuba] zostawilam tu moje rzeczy i poszlismy wszamac obiad babci. zrobila mi oddzielna porcje bez grzybow:D tudo bylo bem.

wieksem pojechalismy do aracatuba do apartametu mojej host rodziny. poznalam ich psa! jest mega super! jest bialym pudlem. jest bardzo puszysty i wyczesany, ma panterkowa kokardke na glowie i jest smieszny i mnie kocha!:D

haha jak dojechalismy to kimy moja host sister zaproponowala mi impreze, ale stwierdzilam, ze po 40h podrozy i 4h snu chyba sobie daruje impreze i pojde w kimono, a wczesniej odpisze ziomkom, ktorzy uraczyli mnie jakas msg;>

dzisiaj [niedziela 9.08] jest dzien ojca w brazylii, also pojechalismy do yacht clubu, do ktorego nalezy moja rodzinka. jest nad rzeka, jest tam basen i mnostwo szamki i mnostwo nadzianych brasileiros. po obiedzie pojechalismy do ich letniego domku [czyli tego zdjecia co mam na gronie,to co wyglada jak z katalogu:D]. poszlam poplywac z kimy w basenie i wrocilismy do penapolis. moj brat kupil modem i podlaczyl moj komputer do internetu. od tamtej pory siedze i pisze ta cholerna wiadomosc;> a to troche dlugo;> a no i w miedzyczasie wszamalismy pizze;> no i to na razie koniec mojej story brazylijskiej. jutro jest moj pierwszy dzien w szkole poznam dziewczyne z wymiany, ktora tez bedzie chodzic do mojej szkoly, a ze mieszkamy niedaleko mozemy sie spotykac czesto, namietnie etc;)

kochajaca was

łasiczka siczka<3


ps oni mowia takie amerykanskie 'r' haha zabawnie to brzmi.
ps1 AGATA: ale bys sie tu nawszamala! o ja tyle szamy w zyciu nie widzialam, nie wiem co czym jest i jak sie nazywa, ale jem;p 'adriana esperimenta' haha i jak wracam do domu to od razu 500ciach. pyszka:D
KOCIAK: o ja. wszystkie dzieczyny maja tu ladne paznokcie:P haha pomalowane zazwyczaj na czerwono;> szkoda, ze tylko paznokcie maja ladne, a nie np buzki;]
ps2 podajcie mi swoje adresy jak chcecie kartke!;p [deshabillez vous mam wszystkie, bo ktos strasznie inteligentny kiedys wymyslil aby wpisac swoje adresy i tel na gronie. ah cale szczescie, ze chociaz on(a) pomyslala;]

ps2 kilka things o brasil:

  1. buty na SPREZYNACH! albo na jakis mega wysokich koturnach
  2. malo kto mowi po angielsku, nie mowiac o innych jezykach, dlatego slyszac, ze ja mowie po ang i po pol i po franc i ze uczylam sie wloskiego, laciny, rosyjskiego to strasznie sie tym jaraja i wszystkim mowia dookola;]
  3. nie jestem jedyna blondynka! za to jako jedyna mam niebieskie oczy co strasznie ich jara;p
  4. sa bardzo mili i sympatyczni!:D i ciagle maja banany na twarzach
  5. teraz jest tu zima. wczoraj byly 33stopnie, dzisiaj 13, za to latem podobno jest nawet 45
  6. mysla, ze polska jest mega zacofana i ze nie widzielismy nigdy klapek z flaga brazylii[duh..? i tak to wszystko jest robione w chinach. hahahhaha]
  7. witaja sie poprzez buzi w policzek, a nie jak my przez podanie reki.
  8. na lotnisku mnostwo osob mialo maski
  9. z powodu ptasiej grypy myja rece alkoholem:D[oczywiscie nie caly czas i nie kazdy tego przestrzega]
  10. faceci sa z reguly wysportowani i nie wygladaja jakby polkneli arbuza[oczywiscie sa wyjatki], za to kobiety maja tyle tluszczu na brzuchu, ze ahhh na pewno wszystkie kobiety swiata moglyby pozbyc sie tu kompleksow.

to mnie wiecej tyle ogolnie o brazylii oczywiscie na pewno cos do pisze w miedzyczasie.


moj pokoj


welcome


pies:D

widok z okna pokoju kimy w aracatuba





pokoj kimy w aracatuba

dom w aracatuba

marcio, ada i cristina




















rzeka w aracatuba i yacht club do ktorego nalezy moja rodzina;>
















sim, sim to ten dom z katalogu;p haha domek letniskowy mojej rodziny nad rzeka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz